Znowu zaniedbałam bloga, niestety Opener wyssał ze mnie wszelkie siły życiowe i nie było mowy o jakichkolwiek zdjęciach. Wracając do samego festiwalu to odczuwam pewien niedosyt, a jedyną rekompensatą beznadziejnej pogody i kiepskiego line-up'u był koncert Crystal Fighters i Kate Nash. Pomimo tego mam nadzieję, że nie zabiorą nam - mieszkańcom Trojmiasta, takiego wydarzenia!
Openerową modę da się opisać jednym słowem - HUNTER, czyli kolorowe, lakierowane kalosze noszone niezależnie od pogody i (czego nie można nie zauważyć) świetnie pasujące do dżinsowych shortów. Cytując M. Brodke pogoda była jak na Glastonbury, więc bez pelerynek się nie obyło. Ale teraz już koniec z foliami przeciwdeszczowymi i innymi festiwalowymi przyjemnościami - obiecuję, że już nie będę się obijać.
Kiedy dwa tygodnie temu wybrałam się na przecenę do ZARY udało mi się kupić rzeczy, na które czaiłam się od dawna - piękne bawełniano - jedwabne topy. Kupiłam takie w dwóch kolorach: fuksji i jasno niebieskim. Nie szukałam dżinsów ale same się znalazły - bardzo obcisłe rurki, w które o dziwo się zmieściłam! Od dawna szukam dobrych mokasynów i też znalazłam jej w ZARZE. Są śliczne, włochate i mają mój ulubiony wzór panterki.
pierścionek H&M & top ZARA & spodnie ZARA & mokasyny ZARA & wisior H&M & torba NEWYORKER & pierścionek FOREVER 21